19 letni polski skoczek Krzysztof Biegun zwyciężył w zawodach Pucharu Świata w Klingenthal i został drugim w historii Polakiem, który prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Co prawda sam konkurs był loterią, a o długości skoków decydowały przede wszystkim zmienne warunki atmosferyczne, ale i tak zawody okazały się prawdziwym triumfem polskich skoczków.
W ten weekend „złotousty” Piotr Żyła zwyciężył kwalifikacje, Polacy zajęli czwarte miejsce w konkursie drużynowym, a na koniec 19-latek Krzysztof Biegun wygrał niedzielny konkurs indywidualny. Przyznam, że pomimo zapowiedzi trenerów mówiących, iż nasza kadra jest mocna jak nigdy wcześniej, nie spodziewałem się aż takich wyników. I chociaż wiem, że niedzielne wyniki wypaczył wiatr, to przecież nie tylko o sam konkurs mi chodzi, ale i o wysoką dyspozycję Polaków w trakcie całego weekendu. Wracając do zawodów, nie przypominam sobie sytuacji, w której Polacy zajęli cztery miejsca w pierwszej dziesiątce. Na dodatek Kamil Stoch zepsuł swój skok, co oznacza, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy mieć nawet pięciu skoczków w czołowej dziesiątce.
Dobre wyniki Polaków cieszą mnie ze względu na zbliżające się wielkimi krokami Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. A choć o złoto będzie bardzo trudno, to Polacy stają przed historyczną szansą podjęcia równorzędnej walki z największymi potęgami skoków narciarskich. Niestety, w skokach jest tak, że wysoka dyspozycja nie trwa wiecznie, dlatego życzę polskim skoczkom, żeby spokojnie weszli w sezon, a głód zwycięstw zachowali na olimpijskie zmagania w Soczi. Od sukcesu Wojciecha Fortuny minęło 41 lat, dlatego najwyższy już czas zastąpić polskiego mistrza kimś z nowego pokolenia, czego sobie i naszym skoczkom narciarskim życzę. A jeżeli tych następców byłoby czterech na raz…? Czemu nie? Tak mocnej drużyny jak w tym sezonie Polacy jeszcze nie mieli!