Lekkoatletyka królową wszystkich sportów w naszym kraju się gardzi. O ile komentatorzy telewizji polskiej podkreślają jej wagę, to ludzie nie rozumieją jak piękne są dyscypliny na otwartych stadionach lekkoatletycznych. Mimo iż mamy najlepszych kibiców na świecie, to ich ingerencja w pomoc dopingiem naszych biegaczy, młociarzy, dyskoboli czy kulomiotów jest bardzo mała. Ale dość o smutnym losie królowej sportu, czas na słowa otuchy z Mistrzostw Europy w Zurichu.
Nowy dzień, nowy medal
Worek z medalami otworzył dla nas Tomasz Majewski, który swój występ na mistrzostwach mimo wszystko nie zaliczy do najlepszych. Zajął trzecie miejsce a planował przynajmniej srebro. Mimo wszystko jest to atleta z najwyższej półki czego nie można mu odmówić. Kolejny brąz zapewnił Robert Urbanek w rzucie dyskiem. Mimo iż wszyscy liczyli na Małachowskiego to nie on pokazał wolę walki i klasę. Trochę kiepsko, że Piotr Małachowski nie zdobył medalu po tak świetnym sezonie gdzie w diamentowej Lidze wygrywał niemal wszystko. Kolejne medale to świetny wynik Krystiana Zalewskiego w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Srebro wróży mu całkiem niezłą pozycję na świecie, ale nie zapominajmy kto na tym dystansie jest najmocniejszy. Ogromny sukces Kszczota i Kuciapskiego w biegu na 800 metrów. Ten pierwszy zdobywa złoto zaś drugi Polak srebro. Czapki z głów, chociaż pewne było, że na tym dystansie medale się pojawią w końcu Adam Kszczot wygrywa z europejskimi zawodnikami dosyć regularnie. Nasze panie Anita Włodarczyk oraz Joanna Fiodorow przypieczętowały dorobek medalowy w ciągu pierwszych dni zawodów. Złoto i brąz dla obu pań zasłużony.
Ciekawa kwestia dyskwalifikacji Francuskiego biegacza
Temat Legi Warszawa, która również została można powiedzieć zdyskwalifikowana już się wszystkim przejadł. Ciekawa jest za to kwestia biegacza z Francji, który mimo wygranej został usunięty z wyścigu a tym samym pozbawiony medalu. Dzięki temu polak zdobył srebro na dystansie 3000 metrów. Dyskwalifikacja związana była ze zdjęciem koszulki w trakcie wyścigu kilkanaście metrów przed metą. W ogóle dziwny zwyczaj zdejmowania koszulek po strzeleniu gola czy wygraniu czegoś stał się bardzo piętnowany. I powiem wam jedno, bardzo się z tego cieszę! Nie chodzi nawet o ducha sportowego. Jest to problem wielu natur. Chodzi zarówno o bezpieczeństwo, szacunek jak i przestrzeganie reguł. Nie po to sportowcy noszą drogie stroje by wciąż je zdejmować, nie szanować ich oraz niszczyć. Ludzie mogą być także oburzeni tym dziwnym trendem w pokazywaniu nagich torsów. Nie mam nic do tego gdy jadę na wakacje nad morze. Jednak widząc w telewizji piłkarzy czy innych sportowców, którzy się rozbierają mam dziwne odczucia. Chcą pewnie pokazać dorzeźbione ciała, które w większości wypadków wypadają mizernie przy ciężarowcach czy sprinterach.