Jako fan najlepszej koszykówki na świecie zza oceanu nie mogłem sobie pozwolić nie napisać czegoś na starcie nowego sezonu NBA. Będą to nie tyle przemyślenia co stwierdzenie pewnych faktów dotyczących obecnego stanu ligi. A jak dobrze wiemy liga, to przede wszystkim zawodnicy. Nawet kibice, koszulki, snikersy oraz loga drużyn nie świadczą jeszcze o koszykówce. Liczą się ludzi, którzy zapewniają nam widowisko. A przetasowania, o których napisze dotyczą właśnie ludzi.
Lakers jak duchy
Niby są na boisku a jakby ich nie było. Zwłaszcza ikona tej drużyny Kobe Bryant, który mówiąc wprost nie gra. To człowiek legenda, który wiele zrobił dla Los Angeles i samej koszykówki. Ale gdy czytasz w sieci, że sam Bryant pisze o sobie, że jest do niczego wiesz, że epoka się zmienia. Bryant, to zawodnik jeszcze z czasów Shaq-a oraz końcowej kariery Jordana. Ma swoje lata a mówiąc dokładnie 37 lat. To na zawodnika koszykówki zawodowej nie tak dużo ponieważ rekordziści grali grubo po skończonej czterdziestce. Przecież Jordan przechodząc do Wizards przy pierwszym powrocie do ligi miał 41 lat i zdobywał nawet 40-50 punktów w meczu.
Młodzi gniewni i drużyny znikąd
Niemal każda drużyna z ligi NBA chociaż raz sięgnęła po najważniejsze trofeum, czyli mistrzostwo. Jedynie założona całkiem niedawno ekipa z Charlotte nie miała jeszcze okazji na sukces. Niemniej jednak obecnie nastał czas ekip z „drugiego sortu”. Weźmy na przykład Cleveland. Przez długi czas była to drużyna słaba. Gdy wybrali Lebrona z pierwszym numerem draftu wszystko się zmieniło. Gdy James odszedł znowu byli słabi. Teraz dominują ekipy takie jak Oklahoma, Clippers czy Atlanta i Golden State Warriors obecni mistrzowie. Młodzi gracze, który mają około 26-7 lat są obecnie na topie. Coraz więcej zależy od koszykarzy poniżej 30 roku życia. Jordan w swoich najlepszych latach był już po trzydziestce. Ostatnio ponad 40 punktów zdobył Anthony Davis, bardzo młody chłopak o świetnych warunkach fizycznych. Takich przykładów jest mnóstwo. Chicago Bulls drużyna ikony koszykówki zaczęła zmierzać na dobre tory. Ich nowy idol Derrick Rose powoli wraca do siebie i znowu zaczyna zdobywać punkty z gry oraz pomagać partnerom z drużyny. Oby tak dalej ponieważ sam kibicuję Bull’s w tym sezonie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.