Masz kilka opcji na osiągnięcie rozgłosu. Jeżeli chcesz by świat o tobie usłyszał możesz na przykład wynaleźć nowy lek na nieuleczalną chorobę. Możesz również nagrać pop-ową piosenkę, przy której będą skakali małolaci. Inną opcją jest strzelenie 10 bramek w 3 meczach piłki nożnej najwyższych rang przy czym musicie pamiętać o 5 bramkach dla drugiej drużyny w lidze. Brzmi to może śmiesznie, ale to co zrobił ostatnio Lewandowski obiło się o uszy niemal wszystkich fanów sportu, aktywności fizycznej czy nawet leżenia brzuchem do góry na łóżku.
10 bramek to nie takie proste
Szczególnie prostym zadaniem nie jest strzelenie 5 goli w 9 minut w bundeslidze. Robert jest pierwszym piłkarzem, który coś takiego zrobił wchodząc z ławki rezerwowych. Kolejne dwa mecze przeniosły pięć trafień, które również nie były dziełem przypadku. Dobrze wiemy, że ludzie z jakimi gra w klubie, to piłkarze najwyższych lotów. W reprezentacji takie wyniki do rzadkość. W ligach podwórkowych gdzie obrona a nawet bramkarz, to często ludzie trenujący swoją dyscyplinę raz na tydzień albo wcale, puszczają i 20 bramek w meczu. Ale porównanie tego do wyników pierwszej ligi gdzie piłkarze trenują niemal codziennie i żyją z tego, że kopią piłkę jest wręcz śmieszny. Polska jako kraj zostaje zauważona na świecie głównie ze względu na sportowe osiągnięcia. Czasem zdarzy się jakaś nagroda filmowa lub zdarzenie międzynarodowe. Ale to sport ma najwięcej do powiedzenia. Pan Lewandowski stał się chyba najbardziej rozpoznawalnym atletą z naszego kraju.
Co z innymi dyscyplinami?
Polscy siatkarze, mistrzowie świata i trzecia drużyna ostatniego pucharu świata, to nasza wizytówka dla świata sportu. Ale ta dyscyplina sportu nie ma takiego przebicia co kopanie piłki. Nawet koszykówka ma więcej fanów. Dlatego Marcin Gortat jako zawodnik drużyny NBA jest bardziej rozpoznawalny na świecie niż taki Bartosz Kurek czy Mariusz Wlazły. Myślę o lekkoatletach, którzy pokazali siłę podczas ostatnich mistrzostw świata. Paweł Fajdek czy nasza młociarka Anita Włodarczyk, to ludzie znani w atletyce, ale nigdzie poza nią. Promujemy innych sportowców ze względu na reklamodawców. Gdzie jest więcej sponsorów w piłce nożnej czy lekkoatletyce? Oczywiście, że w sportach drużynowych. Tym samym tacy ludzie jak Piotr Małachowski czy Adam Kszczot nigdy nie wybiją się wyżej finansowo oraz medialnie poza granicami naszego kraju.