Czajnik elektryczny to takie banalne urządzenie. Wydawać by się mogło, że niewiele człowieka może w tym temacie zaskoczyć. Niektórzy przy zakupie owego patrzą na to, żeby pasował kolorystycznie do kuchni. Inni wybierają między tradycyjną, „zakręconą” grzałką, a płaską oraz obrotową bądź nieobrotową podstawą. Pojemność też się wybiera. To jednak nie wszystko.
Warto zwrócić uwagę na obudowę czajnika nie tylko pod kątem koloru. Zwykle czajniki elektryczne wykonane są z plastiku lub metalu. Metal bardzo się nagrzewa w przeciwieństwie do plastiku. Dobrze, kiedy czajnik ma plastikową rączkę oraz jej okolice. Wtedy pozwala uniknąć oparzeń przy nieprecyzyjnym, pospiesznym chwytaniu go. Ale właściwości nagrzanej metalowej obudowy można bardzo dobrze wykorzystać, na przykład do podgrzewania plastrów do depilacji woskowej. Jeżeli używamy czajnika w tym celu, dobrze, żeby był nie tylko metalowy, ale też miał kształt walca, żeby plaster przylegał równomiernie. Na pewno da się znaleźć więcej zastosowań dla tego urządzenia.
Kolejny aspekt, który jest nie bez znaczenia, szczególnie jeżeli gotujemy wodę naprawdę często, to sposób jej nalewania. Wyśmienicie, jeżeli pokrywa czajnika nie jest pełna, a ma kratkę, przez którą można wlewać wodę. Wtedy pokrywa nie wymaga otwierania i można napełnić czajnik jedną ręką. Mój ulubiony model to Zelmer Crystal. Ostatni krzyk mody to nie jest, ale ma plastik dookoła uchwytu, gładki metal od przodu oraz kratkę na pokrywie. Idealne połączenie.