W środę piłkarska reprezentacja Polski podejmie na stadionie PGE Arena w Gdańsku reprezentację Danii w meczu towarzyskim, przygotowującym do jesiennych meczy eliminacyjnych mistrzostw świata w Brazylii i gdyby nie sytuacja w naszej grupie oraz regularnie niska forma orłów białych, to właśnie środowy mecz byłby tematem dzisiejszego wpisu. Jednakże, ponieważ nasi reprezentanci raczej nie mają już wpływu na awans (szanse na wyjście z grupy mamy czysto matematyczne), postanowiłem napisać na temat, w którym, coś od biało-czerwonych zależy – czyli o spocie reklamowym przygotowywanym przez firmę Orange, oficjalnego sponsora naszej reprezentacji.
Informacja, że trzech biało-czerwonych podnosi bunt przeciw pomarańczowym trafiła do mnie z portalu weszlo.com. Wśród podejrzanych o rewoltę znaleźli się trzej najlepiej rozpoznawalni piłkarze naszej kadry postanowili nie zgodzić się na wystąpienie w spocie reklamowym Orange bez reszty swoich kolegów. Zgodnie z zasadą trzech muszkieterów „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” w spocie miało wystąpić albo jedenastu albo żaden.
Sponsor, który płaci na naszą kadrę około 10 milionów złotych rocznie, nie był zachwycony nagłym wybuchem solidaryzmu w reprezentacji, ponieważ każdy, kto trochę interesuje się reklamą albo filmem, wie, że trzech aktorów znacznie bardziej przykuwa uwagę widza, niż jedenastu… Dlatego właśnie Orange zdecydował się na emisję spotu z udziałem trójki reprezentantów o najwyższej wartości marketingowej czyli: Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego oraz Wojciecha Szczęsnego.
Jakby tego było mało, poufne informacje z negocjacji przedostały się do mediów, które z lubością podchwyciły finansowy wątek sprzeciwu (jakoby piłkarze domagali się stosownej gratyfikacji za udział w spocie). Jednakże, nim spór stał się katastrofą na miarę ostatniego meczu reprezentacji z Mołdawią, do akcji wkroczył sam Zbigniew Boniek, który przekonał piłkarzy do wystąpienia w spocie, skarcił media za nieuczciwe spekulacje, ugłaskał Orange i na koniec zapowiedział, że w przyszłości PZPN wypracuje zasady dotyczące kręcenia spotów, które usatysfakcjonują każdą ze stron.
W związku z happy endem tego najbardziej emocjonującego wydarzenia związanego z reprezentacją piłkarską w ostatnim czasie, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować prezesowi związku charyzmy i skuteczności, która pozwoliła na szybkie zakończenie sporu. Niestety, koniec sporu o spot, który ostatecznie powstanie z udziałem tylko trzech piłkarzy, sprawia, że należałoby wrócić do środowego meczu i do matematycznych szans na awans Polaków do finałów mistrzostw świata, jednakże z racji późnej pory pozwolę sobie tematu nie podjąć i zakończę wpis sprawdzonym zawołaniem każdego kibica reprezentacji: Polska do boju!