Świadomy tego, co spożywa w diecie sportowiec, osiąga lepsze efekty podczas zawodów. Amatorzy sportu, których celem jest zdrowia i sylwetka tym bardziej powinni zagłębić się w kwestie żywieniowe. Białko uznawane za najważniejszy makroskładnik w diecie ludzi aktywnych powinno być uzupełniane przede wszystkim ze źródeł zwierzęcych. Ryby (kliknij) dostarczają nie tylko protein, ale również wartościowych kwasów tłuszczowych. Nie każdy gatunek można uznać za zdrowy i wartościowy do regularnego spożywania.
Morskie, jeziorowe czy oceaniczne?
Przemysł spożywczy czasów nowożytnych dzieli się na równych i równiejszych. Świnka z gospodarstwa pana Jana może być znacznie zdrowsza od świnki z masowej hodowli ze względu na rodzaj paszy, jaki spożywa oraz przestrzeń, w jakiej żyje. Świadomy konsument powinien zdawać sobie sprawę, że ryby z marketów to nie dziko żyjące zwierzęta, które przez większość swojego życia zasmakowały wolności i jadły głównie plankton oraz robaki. Podobnie jak w przypadku świnek, jedne gatunki będą miały lepsze a inne gorsze warunki do rozwoju, które przekładają się między innymi na jakość mięsa i parametry makro i mikroskładników.
Ryby słodkowodne, czyli żyjące przede wszystkim w jeziorach uznawane są za mniej zdrowe ze względu na mniejszą zawartość kwasów omega 3. Prawda jest taka, że sandacz, karp, a nawet leszcz ma więcej wartości odżywczych niż masowo hodowany tani drób. Jakość białka jest bardzo wysoka a jego lekkostrawność ceniona przez dietetyków i sportowców, których celem jest budowa masy mięśniowej.
Gatunki żyjące w morzach i oceanach przeważnie występują w odmianie tłustej. Oznacza to, że ilość tłuszczu w porównaniu do białka jest zwykle dwa razy wyższa. Występują w proporcjach 20g białka do 40g tłuszczu. Biorąc pod uwagę, że jest to przede wszystkim tłuszcz bogaty w kwasy omega 3, poleca się je każdemu atlecie, a także osobom nieuprawiającym sportu. Kwasy tłuszczowe z rodziny omega i numerkiem 3 mają działanie przeciwzapalne i hamują powstawanie wolnych rodników. A co z rybami żyjącymi w morzu, które nie mają tyle tłuszczu? Tuńczyk oraz Dorsz, Mintaj i Morszczuk mają maksymalnie 100 kcal w 100 gramach mięsa. To wszystko z powodu niskiej zawartości tłuszczu i przewagi białka. Również warto je jeść dodając do nich wartościowy tłuszcz nasycony, by podbić kaloryczność bez konieczności dodawania nadmiernej ilości węglowodanów z kasz czy pieczywa.
Zanieczyszczenie wód oraz metale ciężkie
Zalecenia dietetyków oraz lekarzy co do spożycia ryb są niezmienne. Umiar i rotacja żywieniowa obowiązuje nawet w przypadku tak wartościowych gatunków, jak łosoś czy pstrąg. Ograniczenie spożycia ryby morskiej do jednego dnia w tygodniu oraz słodkowodnych do dwóch dni ma związek z trzema czynnikami.
1. Alergeny i nietolerancje. Substancje zawarte w mięsie ryb potrafią szybko doprowadzać do stanów nietolerancji, które objawiają się swędzeniem skóry i pokrzywką. Występuje ona u 10-15% populacji. Jej objawy stają się widoczne w momencie częstego spożycia ryb, przekraczającego zwykle 3 dni w tygodniu.
2. Metale ciężkie zawarte w śledziach, tuńczyku i wielu innych rybach z otwartego oceanu.
3. Toksyny i zanieczyszczenia morskie. Te znajdziemy przede wszystkim w morzach, które nie mają tak otwartej struktury, jak oceany mogące niwelować zanieczyszczenia. Morze Bałtyckie także wpisuje się w zły kanon zanieczyszczonych mórz, dlatego Dorsz oraz inne gatunki powinny być spożywane nie częściej niż raz w tygodniu.
Żeby ryby zaczęły mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie, trzeba bardzo zaniedbać dietę oraz spożywać je prawie codziennie. Co ciekawe niektórzy sportowcy od lat jedzą każdego dnia gatunki takie jak Sola, Tilapia oraz Morszczuk zaliczane do chudych ryb. Ich stan zdrowia jest bardzo dobry, ponieważ reszta diety jest wartościowa a chude gatunki ryb żyjące w oceanach, są najbardziej bezpieczne do częstego spożywania.