
Od jakiegoś już czasu panuje istne boom na potrawy przygotowywane z buraków. Czerwony burak stał się tak modny, że każdy po niego sięga i każdy go je na sto różnych sposobów. Trzeba przyznać, że to niedoceniane wcześniej warzywo jest niesamowicie płodne. Można jeść je zarówno na zimno, jak i na gorąco. Można przyrządzać z niego przystawki, dania główne, a nawet i desery!
Wcześniej nie byłam fanką buraka. Co więcej, na samą myśl o buraczanym daniu krzywiłam się i odwracałam głowę. Skąd ta niechęć? Z niewiedzy. Nigdy wcześniej nie próbowałam potraw z buraka, a wyobrażałam sobie, że nie mogą one dobrze smakować. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w końcu się skusiłam i zasmakowałam w buraczanym smaku nie będę wam opisywać. Fakt jest taki, że od niedawna dołączyłam do grona zagorzałych fanów czerwonego warzywa.
Z buraków najchętniej robię chipsy, którymi zajadam się przed telewizorem i pyszny kremik na obiad. O chipsach pewnie kiedyś wam jeszcze napiszę. Dziś jednak skupię się na zupie.